„Cześć, mam na imię Łukasz. Pracuję w biurze projektowym. Ciągłe zabójcze tępo, terminy na wczoraj – to mój chleb powszedni. Czasami zdarzają się projekty, przy których naprawdę trzeba posiedzieć. Bywa, że przez tydzień/dwa jest praca po naście godzin dziennie, nie rzadko do północy, albo i do białego rana. W takich sytuacjach zmęczenie sięga zenitu, a głowa jest coraz bardziej rozkojarzona i podatna na pomyłki. Kolejne kubki kawy zamiast pobudzenia powodują już tylko rozstrój żołądka.
Po takim maratonie zawsze byłem nie do życia. Rozdrażniony i ciągle śpiący. Mam wrażenie, że mógłbym wówczas spać nawet przez tydzień. A wytchnienia brakowało, wręcz przeciwnie, było coraz więcej takich tematów. W pewnym momencie ciężko mi było dojść do siebie nawet po wielu godzinach snu, jakbym nie mógł wystarczająco odpocząć.
Przypomniało mi się, że dostałem kiedyś w prezencie sesję floatingu. Spróbowałem. Pamiętam uczucie lekkości i odprężenia, które mi po niej zostało, a do tego nie wiem do końca dlaczego, czułem się po tym weselszy 😊. Dlatego podczas pracy nad kolejnym projektem typu „na wczoraj” z ciekawości postanowiłem spróbować właśnie floatingu, aby pobudzić mój organizm do pracy. Przez dwa tygodnie, co dwa, czasem trzy, dni odbywałem rano godzinną sesję, a potem zasiadałem do pracy. Powiem szczerze, że byłem mile zaskoczony, czułem się rześki, wypoczęty, odprężony a umysł był jasny i gotowy do działania, rozwiązywanie kolejnych problemów nie stanowiło żadnego wyzwania, a praca szła dwa razy szybciej. Od tego czasu staram się korzystać z floatingu jako formy „odświeżenia” przynajmniej raz w tygodniu i wreszcie mogę zapomnieć o pracy po nocach 😊”
A ty ile jeszcze będziesz siedział po nocach bez koniecznego odpoczynku? Ile wytrzyma twój organizm? Nie czekaj do skraju wyczerpania, umów się na floating.
